Dron z Ukrainy przeleciał nad Węgrami i rozbił się w Chorwacji.

"To cud, że nikt nie zginął"

W stolicy Chorwacji Zagrzebiu w czwartek wieczorem rozbił się dron sowieckiej produkcji, który przyleciał tam z Ukrainy przez Węgry. - Musimy sprawdzić nasze procedury i wyjaśnić, jak to było możliwe, że tej wielkości samolot nie został zestrzelony - powiedział prezydent Chorwacji Zoran Milanović.

W czwartek późnym wieczorem, około godziny 23, mieszkańcy dzielnicy Jarun w południowo-zachodniej części chorwackiej stolicy usłyszeli eksplozję. Niedaleko akademików rozbił się latający obiekt.

 

Jak podaje BBC, na wraku było widać znaki cyrylicy i pięcioramienną gwiazdę. Eksperci twierdzą, że obiekt, który spadł w Zagrzebiu, to bezzałogowy samolot rozpoznawczy Tupolew Tu-141 sowieckiej produkcji. Tego typu drony były używane przez ukraińską armię w 2014 roku, ale również teraz, podczas obrony przed rosyjską agresją.

Dron spadł w ZagrzebiuEPA/ANTONIO BAT

Zagrzeb znajduje się ponad 570 kilometrów od granicy z Ukrainą. Chorwacki rząd poinformował, że dron przeleciał nad Węgrami i rozbił się siedem minut po wejściu w chorwacką przestrzeń powietrzną.

Węgierskie Ministerstwo Obrony potwierdziło w odpowiedzi na pytania agencji Reuters, że dron Tu-141 został wykryty nad Ukrainą, a następnie wleciał na Węgry przez rumuńską przestrzeń powietrzną i przeleciał do Chorwacji.

Dron spadł w ZagrzebiuEPA/ANTONIO BAT

Burmistrz: to cud, że nikt nie zginął

Prezydent Chorwacji Zoran Milanović przekazał, że z wstępnych informacji wynika, że dron pochodził z Ukrainy i rozbił się, bo skończyło mu się paliwo. - Zakładamy, że był to przypadek, a nie militarne działanie wymierzone w Chorwację - dodał.

- Musimy sprawdzić nasze procedury i wyjaśnić, jak to było możliwe, że tej wielkości samolot nie został zestrzelony - powiedział.

Burmistrz chorwackiej stolicy Tomislav Tomasević poinformował, że części maszyny znaleziono w kilku miejscach. - To cud, że nikt nie zginął. To duża maszyna - stwierdził.

Minister obrony Chorwacji Mario Banozić przekazał, że nie jest jasne, czy dron należy do Ukrainy, czy do Rosji. - To bardzo poważny incydent, musimy go dogłębnie wyjaśnić - powiedział. Odmówił dalszego komentarza w tej sprawie.

Źródło: tvn24.pl

Giełda RC nie przypisuje sobie praw autorskich do artykułu oraz zdjęć i filmów